Mam za sobą kilka aut klasy średniej, aktualnie eksploatuję Insignię B. W okresie ostatnich lat wiele razy jeździłem SUVami, czy to pod kątem zmiany auta rodzinnego, czy mniejszego dla żony. O ile SUVy premium (np. BMW X5) są naprawdę fajne i dobrze się nimi jeździ, o tyle znane mi SUVy mające zastąpić kompakty, czy auta klasy średniej, są po prostu nie do przyjęcia. Lepszy widok z tytułu wysokości siedzenia absolutnie nie rekompensuje samej pozycji kierowcy na fotelu, która w SUVach mi nie odpowiada, a żonę zawsze przyprawia o ból stopy naciskającej pedał gazu. Tak samo nie do przyjęcia w większości SUVów jest praca zawieszenia, która komfortem zdecydowanie odstaje od aut klasy średniej. Mówiąc obrazowo, w każdym SUVie poza premium czułem się jakbym woził ziemniaki wozem drabiniastym. Rozumiem chęć dostosowania auta do potencjalnej możliwości pokonywania nierówności, ale odbywa się to kosztem mojego komfortu i jest to nie do przyjęcia.
Mógłbym tak jeszcze dłużej, ale przejdę do podsumowania.
Wyżej wymienione argumenty + prowadzenie w zakrętach + ograniczona widoczność (patrz np. C-HR) + wyższe koszty zakupu powodują, że zupełnie nie rozumiem zachwytu SUVami i mody na takie auta. W tym przekonaniu utwierdzam się za każdym razem, kiedy pokonam trasę Insignią. Ponieważ na SUVy, które potencjalnie mógłbym posiadać, mnie nie stać, rekomenduję każdemu zakup auta klasy średniej. Osobom, którym SUVy się po prostu podobają, polecam jak najwięcej nimi pojeździć. Być może, jak w moim przypadku, zmienicie zdanie.
Dziękuję za uwagę